Wiadomo
nie od dziś, że najwięcej narzekania z ust użytkowników dróg zaraz po dziurach
i koleinach płynie pod adresem tzw. „baby za kierownicą” (nie mylić z kobietą
za kierownicą) lub „niedzielnych kierowców”, którzy wprowadzają auto z garażu
na weekend, żeby się „przespacerować” i przewietrzyć ogumienie.
Ja
za kółkiem zwykle mam pecha to tzw. „rajdowców”, którym się wydaje, że wsiedli
w bolid F1 i można cisnąć ile fabryka dała pod maskę, a także do starszych
panów w okularach z nosem przytkniętym nerwowo do szyby usilnie próbujących
zobaczyć przednie reflektory. Generalnie ze skrajności w skrajność, bo albo
należy mieć oczy dookoła głowy, bo jakiś palant, któremu się wydaje, że jest
Kubicą, pojawia Ci się nagle w bocznym lusterku, kiedy Ty właśnie zaczęłaś sygnalizować
manewr wyprzedzania albo jakaś zawalidroga podziwia widoki i liczy słupki przy
drodze z zawrotną prędkością 35km/h schodząc w terenie zabudowanym do 25km/h
absolutnie nic sobie z tego nie robiąc, że za nim ciągnie się sznur samochodów,
a z ust kierowców pod jego adresem lecą najgorsze przekleństwa i wyzwiska odmieniane
przez wszystkie przypadki występujące w języku polskim. Wśród tych klnąco –
wyzywających kierowców jestem oczywiście i ja.
Użytkowanie
polskich dróg to oczywiście niezłe wyzwanie i wyższa szkoła jazdy. Trzeba nabyć
umiejętności nie tylko jeżdżenia wężykiem miedzy dziurami. Przyda się także
myślenie za innych, czasami wręcz telepatia, zwłaszcza w przypadkach tych kierowców,
którzy kupili wersję ubogą super auta i kierunkowskazów nie było w podstawowym
wyposażeniu, więc ich nie używają, ale z drugiej strony po co? przecież Ty
czytasz w myślach i wiesz gdzie ON – Król Szosy jedzie. Na polskich drogach
przydają się także techniki relaksacyjne oraz spore zasoby przekleństw, ponieważ
zwykle w peletonie aut ciągnących się za jakąś mendą znajdzie się także
rajdowiec, który będzie się wpychał jak koszula w tyłek demonstrując wszystkim
możliwości silnika pod maską i deficyty rozumu pod czaszką.
Kończąc
ten drogowy wywód życzę nam wszystkim rozsądku, cierpliwości i szerokości.
Też jestem z tych przeklinających za kółkiem, ale nie generalizowałabym, ze to domena polskich kierowców, ponieważ "rajdowców" zazwyczaj widuję w samochodach z niemieckimi rejestracjami. Dlatego, że głównie jeżdżę po wiejskich drogach, dla mnie plagą są ciągniki i ludzie na rowerach (nie mylić z rowerzystami) - nie oświetlone toto, nierozważne. Przy dłuższej trasie prowadzi M. i dodatkowo jeździmy trasą bez dziur - tak są takie cuda w naszym pięknym kraju.
OdpowiedzUsuńMartek ja nie generalizuję. Ja akurat trafiam na takich "rajdowców" na polskich blachach. Najczęściej pędzą audi, bmw albo VW - to też nie jest uogólnienie, po prostu do takich akurat ja mam pecha. Z ciągnikami u nas nie jest tak źle, aczkolwiek trafi się czasami, ale nieoświetleni ludzie na rowerach to też plaga u nas. Najczęściej się taki przytrafia na zakręcie. Za brak odblasków na sobie też powinny być mandaty. Jak jak nie mam świateł to mogę dostać po kieszeni, pieszy czy rowerzysta bez kamizelki też powinien.
Usuńtez czasami nie wytrzymam i przeklinam ile wlezie na kierowców,zwlasza na tz.zółwie co jadą 40km/h przedemną.
OdpowiedzUsuńA to masz rację, też najczęściej spotykam "rajdowców" w wymienionych przez Ciebie markach. I zgadzam się powinien być nakaz poruszania się w odblaskach, to, ze pieszy widzi samochód nie znaczy, ze kierowca widzi pieszego :-/
OdpowiedzUsuń