Przychodzi
taki moment, taki dzień w życiu każdego człowieka kiedy zostaje napadnięty
przez pewien zgrany, sprytnie działający i nieubłagany duet, a mianowicie
Niemoc i Niechcieja. Ona najczęściej powoduje syndrom Maleńczuka czyli: „Nie
mogę leżeć, a nie mogę wstać”, a on najczęściej powoduje paraliż jakiejś części
mózgu odpowiedzialnej za motywację. Mawiają, że jak się nie chce to gorzej
jakby się nie mogło i coś w tym jest prawdziwego. W parze Niemoc i Niechciej powodują
ogólny paraliż ciała i umysłu, który prowadzi do trwałego uszkodzenia funkcji motorycznych
i mobilizacyjnych potocznie nazywanego Leniem pospolitym (spotykana odmiana to
Leń weekendowy).
Jak
się uchronić przed atakiem duetu?
Można
próbować odeprzeć atak poprzez szybkie wyskakiwanie z łóżka po usłyszeniu
budzika i gwałtowne zabieranie się za jakąkolwiek pracę. Nie jest wskazane długie
leżenie i popularne tzw. „Jeszcze 5 minut”, bowiem prowadzi nieuchronnie do
pojawienia się Niechcieja typu „Nie chce mi się (tu np: wstać)”. Niemoc
najczęściej atakuje po południu, karmi się bowiem ogólnym zmęczeniem organizmu,
kiedy pod koniec ciężkiego dnia jak złe zaklęcie pojawia się „Nie mam już dzisiaj mocy”, co prowadzi do bezwładnego opadnięcia rąk i głowy, a najczęściej do
opadnięcia tyłka na fotel lub kanapę. Paraliż jest na tyle silny, że blokuje
mięśnie odpowiedzialne za nasze podniesienie się z pozycji siedzącej lub
leżącej do stojącej, a już całkiem uniemożliwia przyjęcie postawy pracującej. Jak się przed tym uchronić? Kiedy wyczujemy zbliżającą się Niemoc pod żadnym
pozorem nie wolno siadać ani się kłaść. Należy bezwzględnie zachować pozycję
pionową i starać się przemieszczać z kąta w kąt w poszukiwaniu jakiekolwiek zajęcia
zastępczego.
Co
robić kiedy Niechciej lub Niemoc lub oboje nas dopadną?
Najskuteczniejszą
metodą jest nie robić nic. Odpocząć, przeczekać, nabrać siły i motywacji,
poddać się ich mocy zgodnie z powiedzeniem: „Co masz zrobić dziś zrób pojutrze
będziesz mieć dwa dni wolnego”, ponieważ jak to mawia Margolcia (przekształcone
na potrzeby własne) „Wymuszona praca w g…o się obraca”.
Podsumowując za Antonim
Czechowem:
„Bez próżnowania nie ma prawdziwego szczęścia.”
Mam, dopada mnie ta parka :-/ Metodę najskuteczniejszą uskuteczniam w ramach własnych możliwości ;-)
OdpowiedzUsuńJa zwykle najskuteczniej przeczekuję :)
OdpowiedzUsuńMasz świetny blog wiesz? :) na pewno będe tu zaglądać częściej :) Obserwujemy? buziaki:***
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńRobię co mogę :D