Dziś
mam wybitnie zły nastrój. Większość moich znajomych sądzi, że jak mam zły humor
to jestem wnerwiona. Zwykle trudno się z nimi nie zgodzić, ale dziś akurat jest
mi smutno. Gdzieś w połowie dnia uleciała ze mnie cała moc i w sumie czuję się
jak w lekkim otępieniu. Splot różnych wydarzeń, złych, bardzo złych oraz
dobrych (zależne od punktu widzenia) wiadomości są sprawcami mojego głębokiego
doła.
Ktoś
mądry (czyt. marciuszka) napisał mi dziś: „Takie informacje są dobijające, jakby ktoś, jak
siedzisz w dole, jeszcze Cie podkopywał”. Jakie to prawdziwe, aż nic więcej nie
chce się dodawać.
Czasami
czujesz, że już nic gorszego nie może Ci się przytrafić, że dostajesz po dupie
wystarczająco mocno od losu i w zasadzie, na logikę biorąc, może być tylko
lepiej. Bzdura! Kiedy wydaje Ci się, że teraz będzie już z górki i nabierasz
rozpędu to się nagle okazuje, że w miarę jak pędzisz na Twojej drodze wyrasta
rzeka, a do najbliższego mostu daleka droga. Co robić? Przyspieszyć i modlić
się, żeby udało się doskoczyć drugiego brzegu? Czy stanąć nad rwącą wodą i grzęznąć w błocie? Czy też poprawić sznurowadło i zacząć biec w
poszukiwaniu przeprawy przez rzekę w nadziei, że będzie kładka, mostek albo
jakaś dobra dusza pomoże nam się przeprawić łódeczką?
Wybór
jest bardzo trudny, bo musimy w tym biegu szybko podjąć decyzję. Jest
ryzykowny, bo bez względu na to, na co się porwiemy możemy albo nie doskoczyć i
się utopić albo zastygnąć w bezruchu na brzegu, powoli zanurzać się w
rozmiękniętym piasku nie mając odwagi podjąć próby albo biec bardzo długo w
poszukiwaniu przeprawy i stracić wiele czasu i siły na poszukiwania
najlepszego sposobu na pokonanie tej przeszkody.
Najważniejsze
to działać, wierzyć, że się uda, bo kiedy w naszym sercu tli się iskierka
nadziei to nagle okazuje się, że ten drugi brzeg wcale nie jest tak daleko, a
może rzeka nie będzie wcale taka głęboka i tylko trochę się zamoczymy, a
może stanie na naszej drodze jakiś przyjaciel, znajomy, dobry człowiek z łódeczką,
który zaproponuje swoją pomoc w przeprawieniu się na drugą stroną.
Prawdziwe. Fakt nie możemy nad tą rzeką tupać nóżkami jak małe dziewczynki. Jesteśmy Babami i musimy działać, to jest wpisane w naszą naturę, a jak idziemy naprzód to droga czasami jakoś tak się prostuje sama, a może z pomocą przyjaciół.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jesteśmy Babami z twardym pancerzem, zdarza się że czasami nam przecieka jak puszczają nerwy, ale zgodnie z powiedzeniem co nas nie zabije to nas wzmocni.
OdpowiedzUsuń