Uff wreszcie chwila żeby usiąść i zabrać się za napisanie posta, do czego zresztą zabieram się już od kilku dni. Niestety za dużo się działo ostatnio i jakoś nie znalazłam kilku minut, by w spokoju napisać coś co będzie przynajmniej składne :)
Dzień za dniem mija, zrobiło się cieplej za oknem. Wyglądamy wiosny
(kolejnej już tego roku, bo pączki bzu pojawiły się już na początku stycznia). Niunio lata po domu jak szalony, jeszcze
trochę i trzeba będzie zainwestować w nowe buty bo podeszwy zdziera Mały Sprinter :D Zastanawiam się kiedy
ten rok minął, bo dmuchanie pierwszej świeczki już za nami.
Jeszcze kilka dni temu uraczyła nas zima. Spadło całkiem sporo śniegu, choć daleko nam do tego co się działo na Lubelszczyźnie, to też skutecznie uprzykrzyło życie (osobiście nie znoszę śniegu odkąd stałam się dorosła i zamiast lepić bałwany muszę odśnieżać auto, chodniki etc.) Choć zima ma swoje ładniejsze oblicze, które namalowała na moim oknie w pracy.
A propos pracy to pozostało mi trochę zaległego urlopu po macierzyńskiej "przygodzie" i postanowiłam wypocząć trochę w domu z dzieckiem, wybyczyć się, poświęcić trochę czasu swojemu nowemu hobby. Z planujących Pan Bóg się śmieje i mnie chyba wyśmiał, bo już drugiego dnia urlopu miałam w domu chore dziecko, z antybiotykiem i biegunką w tle. I tak oto wypoczynek zamienił się w opiekę nad chorym Niuniem, a na domiar złego i mnie dopadł jakiś migrenowo - jelitowy nieżyt. Oczywiście wszystko wraca powoli do normy. Niemniej udało mi się trochę pobawić z masą solną, czego efekty (mam nadzieję) będę mogła pokazać w następnym poście.
Przy pracy :)
Suszenie (wersja ekonomiczna w sezonie grzewczym)
Na początek - naprawdę "samosię" zrobiło na szybie? Jeśli tak, to mróz przepiękny wzór Wam namalował!
OdpowiedzUsuńA co do produkcji - widzę, że szał roboty Cię ogarnął, ale czekam na zdjęcia efektów :)
Tort Gucio miał uroczy - i jakże pasujący do imienia roczniaka :)
Tak samosię zrobiło i do tego tylko w jednym punkcie na szybie w moim biurze. Nam tort nie tylko się podobał ale i smakował super :)
UsuńEfekty się suszą na kaloryferku, pozostanie maznąć farbą tu i ówdzie i polakierować :)
Śliczny i tort, i wyroby!
OdpowiedzUsuńdori87
Dziękuję bardzo. Tort był nie tylko ładny ale i pyszny :)
Usuńoj tak na lubelskiej wsi zima zaszalała :-) współczuję chorób , to prawda, ze my to możemy naplanować.
OdpowiedzUsuńszalej z masą i chwal się :-)
No niestety. Już mnie pocieszyli, że jak się ma dzieci, to one mają tendencję do chorowania właśnie wtedy kiedy masz urlop :) No szaleję póki co umiarkowanie. Dam czadu przed Wielkanocą :)
UsuńMi ostatnio nastrój na blogowanie w ogóle nie dopisuje ... dobrze, że szydełko chodzi wte i wewte (a może w tę i we w tę ;) ).
OdpowiedzUsuńAch, z planami i małymi dziećmi to tak zawsze bywa, wiem coś o tym aż nadto, mam nadzieję, że już macie się dobrze!
Twoje zdjęcia narobiły mi ochoty na następną wymiankę :D
Mi się tematy kołatały po głowie, a jak już siadłam to kiszka była i coś tam mi wyszło bez ładu i składu :)
UsuńJak już pisałam na Twoim blogu z przyjemnością piszę się na wielkanocną wymiankę :) Myślę, że w marcu znajdzie się trochę czasu na lepienie :D Mam kilka pomysłów na stroiki.