Ostatnimi czasy prześladował mnie jakiś pech. Zaczęło się od zbicia solnicy z kg świeżo wsypanej soli. Potem przez cały tydzień szło już lawinowo. Najpierw kaszka dla dziecka wylądowała na podłodze, potem stłukłam zatyczkę od nowego robota kuchennego itd. aż do oparzenia sobie wrzątkiem brzucha. Śmiałam się do męża, że wyglądam jakby mi pępowinę odcięli. Każdego dnia zastanawiałam się "Co tez może mi się dziś przydarzyć?".
Ostatecznie nie mogę narzekać, bo jakoś się ten bilans wyrównuje szczęśliwszymi rzeczami. Mąż skończył szkołę, wrócił do domu, zaczął nową pracę, synowi wreszcie wyrasta pierwszy ząbek, a mi wreszcie udało się upiec sernik. Wyszedł i nadaje się do jedzenia :) Robiony na totalnym spontanie, po nocy, ale pochwalę się...
Do pełni szczęścia brakuje mi już tylko wygranej w totolotka, ale póki co postanowiłam się cieszyć tym co mam najcenniejsze, czyli obecnością swoich mężczyzn w domu (w tym jednego zajadającego się sernikiem) :P
Skąd ja to znam... sama kleję takiego posta na stateczną, bo wczorajszy pech mnie przytłoczył. Ale oby też skończyło się hepi endem - dziś piekę pierwszy raz biszkopt i może sernik na zimno z przepisu Babci :D
OdpowiedzUsuńSernik wygląda pysznie!
No nie tylko wygląda, ale też jest pyszny :)
Usuńpolecam
Gratuluję sernika :-) A pech, cóż istnieć musi, żeby si,ę doceniło nawet najmniejsze szczęście :-) chociaż, nie powiem, irytujący jest :-D
OdpowiedzUsuńNo bardzo niestety. Odpukać w surowe drewno chyba się odczepił chwilowo.
UsuńPech jest wredny, też mi jakoś ostatnio psuje nastrój ... Za to sernik wygląda przepysznie!!! Niestety te pieczone to też nie jest moja mocna strona, za to na zimno - mniam :)
OdpowiedzUsuńAnia spód jest pieczony ale można użyć gotowego. Reszta na zimno. Przepis jest tu jeśli ktoś reflektuje :)
Usuńhttp://wkuchennymoknie.blox.pl/2013/05/SERNIK-CZEKOLADOWY-NA-ZIMNO.html