Ostatnio trafiłam w gazecie na taki żarcik.
Facet mówi: "idę spać" i idzie spać.
Kobieta mówi: "idę spać" po czym opróżnia zmywarkę, wiesza pranie, przyszywa guzik, pastuje podłogę, ustawia buty w rządku, karmi kota, wyprowadza psa, myje wannę, składa pocałunek na czółkach uśpionych dzieci, robi tysiąc innych rzeczy, które każda kobieta robić powinna i dopiero idzie spać.
Kilka miesięcy temu nasze życie bardzo się zmieniło. Nie chodzi tylko o to, że na świat przyszedł nasz wyczekany Synio, ale także o to, że razem z tym ważnym wydarzeniem zmieniło się dużo więcej. Zamieszkaliśmy u siebie, a nie kątem u rodziców. Mąż akurat zrezygnował z pracy na rzecz innej, która niestety wymagała od niego odbycia półrocznego szkolenia, przez co został weekendowym ojcem i mężem. Ja musiałam się jakoś odnaleźć w tej zupełnie nowej dla mnie sytuacji, bo oto zostałam matką i panią własnego domu. Bywało i tak, że wykończona wyłam po nocach i gderałam pod nosem, że oczywiście zawsze wszystko ja i tylko ja. To ja zajmuję się dzieckiem 24 godz. na dobę, to ja latam jak szalona z mopem i ze ścierą, kiedy Maluch ucina sobie drzemkę, to ja gotuję, piorę, robię zakupy etc.
Z jednej strony to cudowne uczucie spełnienia, kiedy wreszcie siadasz na kanapie z ciepłą herbatą w ręku, otoczona zapachem czystych mebli i podłóg wymieszanym z aromatem upieczonego właśnie ciasta, z drugiej strony stoisz ze szmatą w ręku niczym umęczona i udręczona Matka Polka.
Jakiś czas temu postanowiłam przestać konkurować z Perfekcyjną Panią Domu. Nagle przestały mi przeszkadzać pomazane paluszkami szyby i lustra, bo Synio uwielbia przybijać "5" tej dzidzi po drugiej stronie. Przestały mnie drażnić ciągłe plamy na podłodze w kuchni. Ile razy bym nie wycierała po godzinie i tak jest nakapane i rozmazane. W zupełności mnie zadowala jeśli mogę przejść nie potykając się o nic i nie przyklejam się do blatów. Dom jest na tyle ogarnięty, że wystarczy gruntowne sprzątanie przed weekendem, kiedy mąż wraca i zajmuje się Syniem.
Nie jestem więc ani idealną matką, ani idealną panią domu, ani idealną kucharką, nie do końca wiem czy idealną żoną (chociaż mąż twierdzi, że owszem jestem idealna :D ). Wcale mi nie przeszkadza w życiu bycie Nieidealną Babą.
Wydaje mi się, że właśnie ten brak "parcia" na błysk w domu sprawia, że jesteś dla swoich Mężczyzn idealną matką i żoną...
OdpowiedzUsuńNie każesz im żyć w muzeum, tylko w domu, który tętni życiem :-)
Nie każda Pani Domu potrafi wrzucić na luz i cieszyć się chwilami z rodziną, zamiast doprowadzać mieszkanie do niczym nie naruszonego ładu... I to jest to! :-)
No i wreszcie przestała mi ta odrobina brudu w domu przeszkadzać. Zamiast latać jak szalona po domu wolę pobawić się z Syniem, zwłaszcza, że teraz czas kiedy on ciągle czegoś nowego się uczy, a czasu razem coraz mniej, bo jeszcze troszkę i mama wraca do pracy :(
Usuńdlatego fajnie, przed dzieckiem mieć psa :-) albo przestanie Cię denerwować nos odbity w szybie, albo nauczysz się to szybko i sprawnie sprzątać :-D
OdpowiedzUsuńTo samo z podłogami, szczególnie, jak się Psicy ulewa po wybiciu wody :p
Nasz dom nie jest idealny, ale jest nasz :-) Jeśli nas bałagan denerwuje to sprzątamy, jeśli nie to "przewróciło się niech leży". Mamy to szczęście, że się podzieliliśmy sprzątaniem. Małża szybciej denerwuje brudna podłoga, mnie zawalony różnościami stół, blaty itp.
Ogródek też zarośnięty, no, ale to akurat mnie nadal denerwuje, z tym, ze mogę się odwrócić i udawać, że nie widzę :p
No mi mąż też pomaga jak tylko jest w domu. Ostatnio ciągle on myje podłogi i ściera kurze ja biorę na siebie kuchnię i łazienkę :) We dwoje szybciej i łatwiej. Właśnie zaplanowaliśmy na weekend, że jak tylko nie będzie lało to okna umyjemy :)
Usuńprzez to, co napisałaś stałaś się ideałem. Ideałem wielu kobiet!
OdpowiedzUsuńNiezmiernie mi miło, chociaż w tym wpisie dałam raczej przykład mojej "nieidealności", ale grunt to nie zwariować :)
Usuń