środa, 15 maja 2013

Jestem uzależniona!

Tak! Czas się przyznać. Jestem uzależniona od porządku i zapachu środków czystości. Kiedyś śmiałam się z mojej najlepszej przyjaciółki, że spać nie może jak gdzieś nie sprzątnęła. Może mnie tak nie pokręciło, ale niewiele brakuje. W sumie jeśli o moją przyjaciółkę chodzi, to Perfekcyjna Pani Domu może jej co najwyżej czyścić buty, bowiem moja przyjaciółka ma perfekcyjnie urządzony i czysty dom, a do tego jeszcze ogarnia męża i dwoje dzieci (o ogrodzie, kocie i psie nawet nie wspominam :] ) tak więc PPD musiałaby się nieźle nagimnastykować, żeby poza porządkiem zająć się jeszcze tą całą gromadką bez pomocy niani i gospodyni. 
Ostatnio i mnie ogarnął szał porządków, być może to zgubny wpływ nowego "starego" domu, ale jakoś tak mnie kręci jak czuć świeżym praniem i płynem do czyszczenia podłogi. Ostatnio ktoś mnie zapytał: "Po co ty sprzątasz? Przecież jest czysto!". Pomyślałam, no pewnie kuźwa, że jest czysto, bo przecież sprzątam. Głupie to było pytanie. Jeszcze głupsze wydało mi się stwierdzenie, jakie mi ktoś mądry wygłosił, że skoro mam trzymiesięczne dziecko, to po co tracę czas na sprzątanie jak ono śpi, zamiast korzystać z okazji na drzemkę?! No może dlatego właśnie, że mam trzymiesięczne dziecko i nie chcę go macerować w kurzu i brudzie, a do tego, w przeciwieństwie do mojego syna nie umiem sobie ucinać 30 minutowych drzemek. Nie mam pojęcia czym zajmują się niektóre matki na macierzyńskim, skoro są zdziwione, że mam pomyte, wyprane, wyprasowane, zakupy zrobione i jeszcze zdążę pobawić się z dzieckiem, ugotować i posiedzieć na necie i to wszystko jednego dnia. A co ja niby miałabym robić? Seriale wciągać? Fakt, że nie zawsze jest tak fajnie i nie zawsze moje dziecko daje mi luz na porobienie sobie wszystkiego, ale też nie codziennie latam z mopem i nie myję okien co tydzień. 
Daje się więc to wszystko jakoś pogodzić i ogarnąć. Zgodnie z zasadą: "Dla chcącego nic trudnego" :)

8 komentarzy:

  1. Oj powiem Ci, że trafiłaś w sedno... zawsze mnie irytowały komentarze pod koniec ciąży, jak miałam gości, czy jak gdzieś szłam i temat schodził na porządki "zobaczysz, jak będzie dziecko to już nie znajdziesz czasu na takie pucowanie domu" "zobaczysz do głowy Ci będzie tylko marzenie o drzemce przychodziło". Owszem - były okresy, kiedy pół dnia leżałam z dzieckiem na brzuchu, bo taka była konieczność, czy kiedy byłam chora. Ale pomijając wyjątkowe okoliczności(i to nie zawsze) to kiedy Małż wracał do domu i zajmował się dzieckiem, to ja ogarniałam dom do co najmniej przyzwoitego minimum... A okna myć uwielbiam i gdyby miało to sens i ja miałabym nadmiar czasu, to myłabym codziennie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, nie zawsze się da, bo i dziecko miewa gorsze dni, ale jak już jest ok to co miałabym płaszczyć dupę i obrastać brudem? Poza tym czasami mam wrażenie, że więcej energii tracę siedząc bez sensu niż coś robiąc.

      Usuń
  2. Lubie zapach czystości w domu, świeżo wymyte podłogi plus wywietrzona porządnie chałupa to relaks dla mojego umysłu. Świra na tym punkcie nie mam, bo umiejscowił się gdzie indziej :p W przydomowym ogródku - muszę mieć wyplewione i podlane. Czasami niektórzy dogadują, ze siedzę z motyką i czekam, aż chwast wyrośnie. Teraz cierpię, bo nie mogę wszystkiego zrobić sama - nie mogę szaleć z grabiami, łopatą a i motyka mocno ograniczona, pomocnicy zaś uważają, ze zanim się zacznie plewić to niech trochę podrośnie. Siedzę więc i płaczę w kąciku robiąc to na co mam przyzwolenie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to przeciwnie do mnie. Nie cierpię grzebania w ziemi, plewienia i w ogóle dla mnie mogłaby koło domu tylko trawa i drzewa rosnąć. Trawę łatwo skosisz, a pod drzewami nie trzeba klęczeć, przycinasz na stojąco. Nawet kwiaty to najlepiej róże na długich patykach :) Do ogrodu się nie nadaję, nie mam nawet grama świra na tym punkcie.

      Usuń
  3. To pewnie podpadnę :)) Może Martek mnie zrozumie, bo ja wczoraj o 3.30 miałam pobudkę (starsze dziecię na wycieczkę jechało). Potem jak już dziecię wyprawione zostało to ja zamiast do łóżka wskoczyć to do kompa usiadłam zaległości blogowe nadrobić. Potem praca, powrót do domu, zakupy z 88letnią ciotką i młodszym dziecięciem. Wróciłam o 18.30, zakupy zostawiłam w kuchni (powyjmowałam tylko to co do lodówki), nalałam sobie kieliszek wina i poszłam grzebać w ziemi. Trudno, naczynia nie umyte ze śniadania poczekały, zakupy też ...
    Kiedyś miałam świra, wstawałam przed wszystkimi żeby pomyć podłogi, powycierać kurze. Teraz wolę iść pograć w tenisa, pobiegać z dzieciakami za piłką ... a w piątkowe popołudnie robimy wszyscy generalne porządki. Tylko Teściową strach w tygodniu wpuścić do domu, bo ona czeka ze ścierką aż się zakurzy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja odkąd mam dziecię to trochę mniej czasu zostaje na porządki, ale staram się nie zapuszczać za mocno chaty bo źle się czuję. Ostatnio jak miałam chwilę dłużej małża w domu to w środę przed Bożym Ciałem miałam tak, że można było jeść z podłogi i innego dowolnego miejsca. Teraz objęłam taktykę codziennie coś do sprzątnięcia w czasie kiedy Gucio śpi smacznie na dworze. Póki co się sprawdza i zwykle wystarczy ogarnąć żeby było czysto.

      Usuń
  4. Martek ... głowa do góry, na wiosnę razem będziecie grzebać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do mnie po wyróżnienie :))

    OdpowiedzUsuń