czwartek, 26 grudnia 2013

Babskie pierniczenie także na słono :)

Święta, święta i po świętach. Znalazłam wreszcie chwilę czasu, żeby usiąść i napisać cokolwiek. Sporo do opowiadania przez tych kilka dni. 
Zapach świąt zaczął się od pieczenia pierników. W tym roku przez naszego Niunia znacznie odsunięte w czasie. Udało mi się dopiero na przedświątecznym urlopie. Trochę tego pierniczenia było, zwłaszcza pierniczenia się z lukrowaniem :))) Udało się jednak w jeden wieczór ozdobić wszystko, chociaż mój kręgosłup nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy. W poprzednich latach miałam czas sama wycinać kształty i zdobić potem lukrem i cukierkami. W tym roku musiałam przeprosić się z foremkami i sama wycięłam dosłownie kilka kształtów, które ozdobiły choinkę (anioły, bałwany i koniki na biegunach).

No tak choinka. A raczej łysa miotła, bo z różnych przyczyn drzewko w tym roku wybrał i przywiózł mój ojciec. Chcieliśmy raczej dużą i owszem jest do sufitu, ale bidota taka. Dekoracje na choinkę w tym roku w skromnej ilości, bo to nasza pierwsza Gwiazdka we własnym M więc jeszcze się bombek z prawdziwego zdarzenia nie dorobiłam. Choinka jest więc na  "bogato" zdobiona w ozdoby "handmade". Trochę mi zeszło na "pierniczeniu" w masie solnej. Przed samymi świętami zrobiłam jeszcze porcję masy solnej z cynamonem i kawą. Wyszły więc pachnące ozdoby :) Na pewno nie ostatnie.
Wszystkich nie wrzucam, bo są ładniejsze i mniej ładne. To moje pierwsze dzieła, więc bierzcie poprawkę na mój brak wprawy. Oczywiście niektóre pomysły są moje, niektóre "zapożyczone" z grafiki google i z bloga, który jest skarbnicą wiedzy o masie (Sztuka Niepoważna).




Poprzednio bileciki do prezentów były robione z piernika, ale w tym roku poszłam trochę na łatwiznę i zrobiłam je również z masy solnej.



Czasu trochę mało przy moim zajmującym dziecku, ale udało się zrobić kilka ozdób także na wymianę z Anią z Ogrodowej, która zrobiła dla mnie szydełkowe cuda i coś co jest dla nas szczególnie piękne i wyjątkowe :)


Trochę ozdób ze słomy, kilka czekoladowych szyszek i nasza maszkaronka nabrała nieco świątecznego charakteru.


Oczywiście z uwagi na to, że to pierwsze święta Gustawa to i tak najbardziej istotne były prezenty, a tych w tym roku nasz łobuz dostał niemało. Sam już nie wie czym ma się bawić. Chociaż jak dotąd największym powodzeniem cieszy się plastikowy quad od chrzestnego. Wiadomo faceci, w każdym wieku tacy sami :)
Myślę, że na podsumowanie roku przyjdzie jeszcze czas za kilka dni, bo kto wie co się jeszcze może zdarzyć. Póki co moje dziecko zgodnie z przewidywaniami zaczęło samo chodzić, a jak odkryło, że może samo pójść gdzie chce to ogólnie przez całe święta przyprawiło sobie kilka siniaków i guzów, a nam kilka zawałów i skoków ciśnienia. 


2 komentarze:

  1. Pierniczki robią wrażenie!
    A figurki z masy - przeurocze i stanowczo masz do nich rękę :-)

    Choinka prezentuje się bardzo ładnie - szczególnie takie ręcznie robione ozdoby nadają ciepłego charakteru i znacząco podnoszą wygląd "łysej miotły" ;-)

    Prezent od Ani z Ogrodowej to świetna pamiątka! Żałuję, że nie wpadłam na taki pomysł, bo już widzę taką bombkę wśród pamiątek z dzieciństwa Okrucha, które warto zachować :)

    Oj pierwsze święta naszych maluchów (a może raczej pierwsze świadome)... wzruszająca chwila. A jak pomyślę o kolejnych - podczas których będą nam pomagać ubierać choinkę... wyobrażasz to sobie?

    Moc uścisków od nas - a ja lecę uzupełnić zakurzone matroniaste progi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Stateczna. Mam nadzieję, że przed Walentynkami uda mi się zrobić jakieś Candy :) "Mietle" jest chyba za ciepło i bardzo zrzuca igły, więc zapewne po nowym roku zostanie "wyprowadzona" prze balkon. Ozdoby oczywiście zostaną. Mam już kilka pomysłów na wielkanocne dekoracje z masy.
      No mój Niunio chyba jeszcze nie do końca świadomy co się dzieje, ale na następne już pewnie będzie pomagał ubierać choinkę i wycinać pierniczki :) Za rok weźmiemy się za nie szybciej.

      Pozdrawiamy w Nowym Roku :*

      Usuń