sobota, 26 stycznia 2013

Jedną nogą u siebie

Po "kolorowej chorobie" już ani śladu :) Właściwie można powiedzieć, że remont dobiega końca, zostało dopieszczanko z cyklu tam pomalować, tam poprawić, tam żyrandol itp. Pozostaje wybrać i zamówić jakieś mebelki, żeby urządzić do końca salon, gabinet i przydałoby się duże łóżko do sypialni, ale póki co poradzimy sobie na starym ;)
Wolny czas spędzam teraz buszując tu i ówdzie w internecie poszukując takich cudów techniki i gadżetów jak wałek do ciasta, miseczki, trzepaczka, deska do krojenia, łyżki, chochelki, cedzaki, wieszaki na ręczniki i na papier do ... twarzy ;) Cóż rzekłoby się "szukam codzienności" :)
Skończy się waletowanie w salonie u rodziców, chociaż nie mogę narzekać, jakoś udało nam się nie pozabijać przez ten czas, a i dobrze było mieć się gdzie podziać przez okres kiedy u nas kurz, brud i hałas.
Cieszy mnie każdy nowy kąt w "starym" domu. Tyle się pozmieniało, że wchodząc ma się wrażenie, że to zupełnie inne miejsce. Cóż stara "poczwarka" moich rodziców, pamiętająca komunę przeszła metamorfozę w coś bardziej zbliżonego do motyla choć ideałem jeszcze nie jest. Najważniejsze, że moja mała rodzinka lada chwila zadomowi się w swoich własnych czterech kątach.
Teraz właśnie zaczyna się największe dla mnie wyzwanie. Trzeba będzie się przeistoczyć w Panią Domu, Matkę, Żonę, Gospodynię i w końcu będę się musiała nauczyć porządnie gotować.

2 komentarze:

  1. Najprzyjemniejsze przed Tobą! :)) Na pewno wszystko się uda a gotowanie będzie czystą przyjemnością :D
    Wrzucisz nam jakieś foteczki przed i po?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrzucę jak tylko znikną bałagan, wiadra z farbą i zapanuje ład i porządek :)

      Usuń