No
i zostałam słomianą wdową. Szczęście w nieszczęściu, że tylko na 3 tygodnie. Dokładnie
21 dni w samotności, które dłużą się jeszcze bardziej, kiedy wieczorami nie
masz do kogo gęby otworzyć. Jedyny czas, kiedy niechętnie wracam z pracy do
domu, bo w czterech ścianach brak życia, nie ma dla kogo gotować i nawet pranie
piętrzy się na fotelu, bo w sumie motywacji do prasowania zabrakło.
Przedłużające
się oczekiwanie przerywane na chwilę dźwiękami telefonu albo nadchodzącego SMS.
Czytane
po kilka razy „Miłego dnia Kochanie” z rana i „Słodkich snów Aniele” wieczorem,
kiedy nieubłaganie zbliża się godzina zasypiania w pustym łóżku z głową przytkniętą
do jego poduszki.
Nie
da się tego polubić niestety i nie pozostaje nic innego jak próbować się z tym
oswoić, starając się wykorzystać ten czas maksymalnie dla siebie albo dla
przyjaciół.
Tik
tak… biegnij wskazówko szybciej…
prześlij mi jedną godzinkę;) Ciągle mam wrażenie,że czasu za mało!;))
OdpowiedzUsuńNiech Ci szybko przeleci:)
3 tygodnie, długoooooooooooooo. Ja lubię takie samotne dni w licznie do 3-4 ;-)
OdpowiedzUsuńKrótkoterminową samotność to i ja lubię. Można wyhamować i pomyśleć, ale jak zaczynasz mieć za dużo czasu na myślenie to...
UsuńA mi brakuje takiego czasu dla samej siebie ... Ale chyba jednak wolę zapach Jego ciała niż zapach piżamy albo jaśka.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, gdybym mogła przesunęłabym tą wskazówkę, chociaż o kilka dni ...
Nie cierpię być sama w domu. Imaginuję sobie wtedy strachy i włamywaczy. Nie nadaję się do samotnego mieszkania, rozpuszczona jestem towarzystwem M.
OdpowiedzUsuńChociaż bywają i takie dni, że przyjemnie pobyć sam na sam ze sobą i odpocząć od wszystkiego i wszystkich.
Na szczęście ja już przestałam sobie wkręcać aczkolwiek włamywaczy i tego typu historii też się boję, zwłaszcza, że próbowali nas kiedyś okraść kiedy my byliśmy w domu :/
Usuń