piątek, 28 lutego 2014

A w lutym tak różowo mi

W poprzednim poście mogliście obserwować mnie "w akcji" przy lepieniu kolejnych moich wytworów z masy solnej. Tym razem postanowiłam pobawić się barwnikiem spożywczym i dzięki temu zamiast męczyć się z pędzelkiem mogłam tylko wymyślać i lepić.
Muszę spróbować zrobić kilka kolorów przy mniejszej ilości masy, bo chociaż walentynkowo mi było, to pod koniec miałam dość tego różu.
Dziś będzie mało tekstu a dużo obrazków. Startujemy :) 
Pierwsze próby zrobienia świeczników:

Lepiłam masę ze świeczką na podstawce, ale po wyschnięciu okazało się, że podgrzewacz trzeba wciskać trochę na siłę. Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie mi lepiej.
Z  racji Walentynek podjęłam się zrobienia walentynkowej parki aniołków :)


Bardzo mi się spodobały. Myślę, że parki jeszcze pojawią się kiedyś w innej kolorystyce.
Niezwykle proste do wykonania zawieszki na drzwi, okno czy gdzie tam komu pasuje i obowiązkowy zestaw kotów:

Koty niezwykle przypadły mi do gustu (w sensie lepienia ich). Jakby się za nie nie zabrać są śmieszne i urocze. Oba znalazły już swój domek :)
Na sam koniec dziewczyna w różowej sukience (została chwilowo, bo różowa sukienka na szczęście powędruje z innymi ozdobami za granicę ;) do pewnej uroczej babeczki). No i stojące anioły. Ten z tabliczką w rękach powędrował już do właścicielki i strzeże domu na Ogrodowej :)

Na koniec chciałabym się Wam pochwalić czymś jadalnym. Jak pisałam wiele razy wcześniej serniki nie były nigdy moją mocną stroną. Wielokrtornie żaliłam się znajomym, a także na blogu, że nie mam szczęścia i często ciasto ląduje na śmietniku kompletnie niejadalne. Pierwsza moja próba z sernikiem "rosa" zakończyła się jak wiele poprzednich serników. Surowe, płynące,niedopieczone, nieudane, krótko mówiąc śmietnik. Chciałam się poddać, ale ja nie z tych. Dostałam przepis od kuzynki, spróbowałam ponownie i efekt niezmiernie zadowolił mojego prywatnego sernikożercę (czyt. małżonka). Nie mogę się więc oprzeć i muszę Wam pokazać.
Następne będą pewnie ozdoby wielkanocne. Mam nadzieję, że będziecie oczekiwać na post :)

8 komentarzy:

  1. szalejesz :D wyroby sliczne, takze sernik.
    Ja czekam az Szanowny bedzie mial poranna zmiane to moze uda sie zasiasc do maszyny.
    Mam kilka osob do obdarowania ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szycie szło Ci nieźle a Dziedzicowi przyda się jakiś nowy przytulas.
      Mam nadzieję, że serniki będą szły mi coraz lepiej :)

      Usuń
  2. Dark zabawa z masą wychodzi Ci świetnie... z każdym razem coraz fajniej! :)
    Chyba będę musiała zamówić jakiegoś Aniołka - moja Mama jest ich miłośniczką, a Tobie wychodzą ślicznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. Cieszę się, że mam okazję trochę się rozwinąć. Myślę, że znajdzie się jakiś aniołek dla mamy i dla Statecznej też :)

      Usuń
  3. Super Ci idzie z ta masa! Naprawdę jestem pod wrażeniem:)
    Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam nadzieję, że z kolejnymi mi pójdzie równie dobrze. Czekam na ostatnie "gadżety" zamówione do stroików świątecznych i mogę działać. No i finalnie rozsyłać paczki ;)

      Usuń
  4. Aga! Twoje "zabawy" są rewelacyjne i na żywo wyglądają jeszcze cudniej niż na zdjęciach!!! U mnie cały czas to samo praca-wirusy-praca ... nawet wiosną nacieszać się nie mam kiedy. Za to serwetka "się robi" jak będzie odpowiednia wielkościowo to poleci do Ciebie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu dziękuję. Koszyczek dotarł wczoraj po południu to go dziś zmierzę i dam Ci znać w mailu jaka duża ma być serwetka :) Oby wreszcie minęły u Was te wirusy.

      Usuń