środa, 8 maja 2013

Koniec kropka czas się chwalić!

Nie jeden już post się tu pojawił w trakcie przeprowadzania naszego remontu. Zapewne zamęczyłam tym tematem niejednego czytelnika tegoż oto bloga. Jakiś czas temu przy okazji remontowo - urządzeniowych wynurzeń obiecałam ani.mani z bloga http://domnaogrodowej.blogspot.com/ że wrzucę trochę fotek. Gdybym dała same zdjęcia jak jest teraz to pewnie nie byłoby widać ogromu zmian i skali zniszczenia podczas odświeżania starego domu rodziców, więc postanowiłam pokazać jak było i jak jest teraz.
W trakcie remontu dokonaliśmy wymiany okien, kaloryferów, drzwi, elektryki oraz cyklinowania i lakierowania sosnowej podłogi, zmiany sosnowej podłogi w pomieszczaniach niższej częsci domu na płytki, wykonania tamże ogrzewania podłogowego, w niebyt poszła okropna tapeta na ścianach :) oczywiście szpachlowania, malowania i co tam jeszcze trzeba też zrobione. Z niewidocznych prac wymieniliśmy cała sieć wod-kan.
Zacznijmy od górnej części domu, gdzie mieszczą się 3 pokoje i łazienka.
Tak kiedyś wyglądała sypialnia moich rodziców:

Aktualnie jest to pokój naszego syna:

Kolejne pomieszczenie po metamorfozie to mój dawny pokój:

Aktualnie jest to nasza sypialnia i garderoba. Pokój został zmniejszony poprzez zabudowę szafy oraz obniżenie sufitu, bo mi się lampek halogenowych zachciało :P
Najmniejsze zmiany zaszły w tzw. małym pokoiku, który dotychczas pełnił funkcję pokoju gościnnego i przechowalni papierów, także u nas docelowo będzie gabinetem, ale jeszcze jest to jedyny pokój, którego nie umeblowaliśmy. Tutaj tylko ze ścian zniknęły panele ścienne i tapeta, oczywiście jak wszędzie odświeżyliśmy podłogę sosnową. Zdjęcie łączone przed i po :)
 Ostatnia na tym poziomie domu jest łazienka. Kiedyś znienawidzona przeze mnie, teraz drugie ulubione miejsce po kuchni :) Najbardziej mnie denerwowało, że nie ma szafek i wszystko jest na widoku:
Wannę, z której i tak nikt nie korzystał (w sensie leżenia w wodzie) zamieniliśmy na bardziej praktyczny prysznic i moja faworyta, czyli podwójna umywalka, wreszcie nie ma wojny kto ma się golić a kto suszyć włosy :D Jak ktoś rozważa to polecam bez zastanawiania się.
Niższy poziom domu to duży salon, kuchnia, toaleta oraz korytarz i przedsionek, dwa ostatnie moim zdaniem nie warte są pokazywania, bo właściwie doznały tylko zmiany podłogi i pomalowania ścian oraz obniżenia sufitu i zamontowania oświetlenia halogenowego. Dodatkowo w przedsionu stanęła szafa, wykonana na wymiar, w której połowę zajmują... moje buty :D
Zacznijmy od najmniejszego pomieszczenia. Toaleta:
Na powyższym zdjęciu przed i w trakcie remontu. Najokropniejsze były płytki i tu już nie chodzi o wygląd, a o jakość. W czasach, gdy rodzice się budowali to taka Casto czy Obi to nawet nie wiem czy istniały. Płytki generalnie na ścianę ok ale to samo jest na podłodze i tu już gorzej, śliskie, cienkie, rysowały się, pękały. Podwieszane muszle to dla mnie genialny wynalazek jeśli chodzi o praktyczną stronę życia. Rach ciach mopem wymyjesz podłogę i nie musisz szorować zakamarków.
No to przejdźmy do kuchni. Kuchnia poza nowymi meblami, sprzętem itd. zyskała także zamiast okna drzwi na taras. Dawne królestwo mojej mamy, pełne pudełek, bibelotów i innych "cudów", wszystkiego stawianego na wierzchu, czego jak już pewnie się domyślacie nie cierpię. Ja lubię mieć pochowane i to nie na zasadzie wrzucenia do szafki i dobra bo nie widać, w szafkach też jest wszystko jak należy.

Kuchnia nabrała bardziej mojego czyli minimalistycznego, surowszego wyglądu. Genialne jest to, że sprzęty agd tak cudownie dają się wygodnie montować w szafkach jak np. piekarnik, do którego nie muszę teraz wyginać się w pałąk, bo moje nieliczne ciasta i zapiekanki są na wysokości oczu :)


Ostatnie, chyba najważniejsze miejsce. Tu spędzamy najwięcej czasu, spotykamy się z rodziną i popijamy kawkę ze znajomymi, czyli pokój dzienny, ze względu na swój wielki rozmiar ponad 30m2 nazywany przez nas salonem.
Wcześniej moim zdaniem nieco zagracony przez ogromniastą meblościankę, zestaw wypoczynkowy, dokupiony później stół i 12 krzeseł.


Obecnie więcej w nim przestrzeni. Mniej mebli, bo u mnie przechowalnią stała się garderoba, a ogromna ilość półek w kuchni pozwala trzymać tam niezbędne sprzęty i naczynia. Poza tym nie mam chomiczego nawyku mojej kochanej mamy i generalnie niewiele jest rzeczy, do których się przywiązuję, a te które coś znaczą zwykle mieszczą się w kartoniku papierowym w garderobie.




 Jedyne czego jeszcze brakuje w całym domu to "ślady" życia czyli dekoracji, ramek ze zdjęciami, obrazów na ścianach, ale systematycznie wydobywam poukrywane w piwnicy skarby i przynoszę do domu. Domówiliśmy z mężem regał na książki, myślę, że znajdzie się na nim miejsce na kilka ramek, drewniane pudełeczko czy inny bibelot, chociaż ja nie lubię za dużo, bo za bardzo praktyczny człowiek jestem i lubię jak kurz wyciera się wygodnie, bez przekładania tysięcy rzeczy. Ot takie moje zboczenie.
 
Mam nadzieję, że potencjalnych czytelników tego posta nie zanudziłam swoimi opisami i wynurzeniami, ale pragnę podkreślić, że cała koncepcja tego remontu, doboru kolorów, elementów to właściwie mój pomysł, który się gdzieś w mojej głowie zakołatał. Ciężka praca nie tylko ekipy remontowej, ale także mojego cudnego męża. Moja praca głównie umysłowa, bo ze względu na 7 m-c ciąży w czasie rozpoczynania remontu nie dopuszczali mnie do niczego :)

8 komentarzy:

  1. No zmiany kolosalne i gratuluję zakończenia :-)
    U nas niestety też jeszcze brakuje obrazków na ścianach, moje aniołki leżą w kartonach :-/ tylko na razie nie chce zawracać swojemu Dziubasowi głowy, bo szaleje wokół domu. Sama bym mogła to zrobić, ale nie wiem jak kable idą :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja to bardziej muszę się dokopać do kartonu, w którym one są. Mam też jeden obraz, który nie ma ramy. Zdałoby się go obramować i piękny widoczek trafiłby do małego pokoiku. Na ścianach wzdłuż schodów zaplanowałam multiramy na zdjęcia, tylko nie wiem kiedy je zaprojektuję i kupię.

      Usuń
  2. Strasznie zapuściłam się w czytaniu blogów i przeoczyłam wpis na który czekałam, eeech. Lubię oglądać takie metamorfozy :-) wyobrażam sobie ten wkład pracy, ale efekt wart każdej pracy! Gratulacje! Pokoik synka śliczny :-) i pomysł z oknem w kuchni świetny. U nas właśnie pojawiły się pierwsze obrazy, ale tak szczerze to dekoracje ścian to zdecydowanie mój najsłabszy punkt :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzwi tarasowe w kuchni to była jedna z moich najgenialniejszych myśli. Dotychczas grillując biegaliśmy z kuchni przez korytarz, na ganek i dookoła niego żeby się dostać na taras za domem. Po wmontowaniu drzwi wychodzi się praktycznie od razu tam gdzie grillujemy. Cudnie będzie dopiero jak zrobią mi stopień i wylewkę betonową i będzie jeszcze mini tarasik kawowy na letnie poranki, ale to prawdopodobnie przyszły rok, bo fundamenty wymagają nowej izolacji. Bez sensu wylewać jak trzeba odkopywać ziemię. Przyjdzie na to czas. Wtedy się pochwalę :D
      Cieszę się, że pokoik syna się podoba. Zielony kolor w rzeczywistości jest ładniejszy. Wzbraniałam się trochę, ale mąż wybrał i jest OK. Meble, dekoracje itd. to już moja sprawka.
      Za dekorowanie ścian już się biorę powoli :)

      Usuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń