niedziela, 29 kwietnia 2012

A Wy kiedy?


Pytanie działające na każdą staraczkę jak płachta na rozwścieczonego byka.
Aż chce się wykrzyczeć: „G.. Was to obchodzi!” ale przybierasz pozę, śmiech nr 5 z listy wymuszonych grymasów i odpierasz „Jak przyjdzie czas to będą i dzieci”. Zastanawiam się co upoważnia ludzi do zadawania takich pytań? Przecież ja nie wchodzę w ich życie intymne z buciorami i zupełnie mnie interesuje kiedy przegrupowana armia plemników mojego znajomego zamierza rozgościć się wygodnie w jajeczku jego partnerki. Dlaczego ludziom się wydaje, że pytanie o ciążę to jak rozmowa o pogodzie albo o promocjach w supermarkecie i każdy zapytany o plany rodzicielskie powinien być zachwycony faktem, że się ktoś tym interesuje? Może ja sama taka byłam? Czy to możliwe, że nie widziałam tego problemu do czasu, kiedy to ja znalazłam się po stronie tych pytanych?

5 komentarzy:

  1. Bardzo możliwe, że wcześniej nie widziałaś tego problemu... przecież u nas to jakieś naturalne pytać się singli o partnerów, partnerów o ślub, a małżeństwa o dzieci. Nikt jakoś nie myśli, że może to zaboleć - a może w każdym przypadku z tych trzech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Póki człowieka coś nie dotknie i się na pewnie zachowania nie uczuli, to wydaje się to takie naturalne, że pytania o plany małżeńskie, partnerskie, rodzicielskie nie są przez ludzi traktowane jako sfera intymna, prywatna.

      Usuń
  2. Ja sobie uświadomiłam, ze pewnie nie raz zadałam niestosowne pytanie, takie z gatunku "a co Cie to obchodzi". Teraz staram się nie zadawać, ale czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że niewinne z pozoru pytanie może uderzyć w samo serce. Gdy znajomy utykał zadałam pytanie, co się stało w nogę, później mi uświadomiono, ze to atak SM. Z drugiej strony udawać, że się nie widzi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Martek! Napisałaś ważną rzecz! Czasem człowiek nie wie jak ma postąpić.Czy mówić, czy nie.Przecież nie wierzę,że wszystkie pytania są zadawane ze złośliwości.Ja chyba nigdy nikogo nie pytałam o dzieci, ale przyznam się,że do tej pory jedni nasi znajomi(kolega Sołtysa z dawnej pracy) nie wiedzą,że mam Gżegżółkę.Spotykamy się sporadycznie, czasem często, czasem przez kilka lat nie.Oni nie mają dzieci, nie mogą, rozmawialiśmy o tym.Jak mogłam im powiedzieć,że my mamy czwarte, w dodatku,że na początku ryczałam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że człowiek uświadamia sobie wiele rzeczy dopiero jak czegoś w życiu doświadczy i zmieni mu się spojrzenie na sprawę.

      Usuń